Ohayo. Wiem, że nic nie dodawałam, a liczba moich postów (2) jest wręcz żałosna, ale bo teraz zaczynają się wakacje, postaram się coś pododawać. :) Jeśli natomiast chodzi o mój styl pisania, to gomen. Początkująca jestem .-. Mam nadzieję, że jednak uda mi się jakoś nad tym popracować. ;D Miłego czytania. ^^
(...) gdy nagle, usłyszeliśmy, że ktoś dobija nam się do drzwi...
Bety: brak.
-Może lepiej nie otwierajmy? - szepnął mi do ucha Akira.
Niestety, pukanie do drzwi, nie ustawało. Co więcej! Miałem wrażenie, że przybiera na sile! Co za idiota przerywa nam właśnie tak piękną chwilę?
Już bardziej trzeźwy, aczkolwiek mocno zdenerwowany Reita westchnął i wstał otworzyć drzwi.
-Heyka! - zawołał uradowany Kai, stając w drzwiach. - Widziałem, że idziecie w tę stronę, więc wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić, czy doszliście bez uszkodzeń i nic wam nie jest.
Chłopak spojrzał na mnie. Dostrzegłem błysk w jego oczach, który natychmiast zniknął, gdy złapałem jego spojrzenie, a chłopak dalej zachowywał się jak zwykle, udając, że nie widzi mojego rozpiętego rozporka i rozwichrzonych włosów. Tanabe wszedł do naszego wynajętego pokoju i jak gdyby nigdy nic, usiadł sobie na fotelu przy ścianie. Zaraz... Skąd się tam wziął ten fotel? Wcześniej go nie widziałem. Cóż... byłem z lekka zajęty.
W tym momencie zszokowany ReiRei ocknął się i ciągle przytrzymując klamkę od drzwi (zapewne po to, żeby nie upaść) zwrócił się do nowo-przybyłego:
-Ehm... Kai, nie chciałbym być nie uprzejmy, ale wyjdź.
-Co? Czemu? Dopiero co usiadłem.
-Ale nam coś przerwałeś...
-Ojej, a co? - chłopak chyba udawał głupiego.
-No, kurwa, domyśl się! Wyjdziesz wreszcie?! - Suzuki przestał udawać milutkiego na siłę.
-Co mam się domyślać? - kontynuował swoją żałosną grę. - Nie wyjdę. Jest już późno. Nie możecie się ze mną przejść do domu?
-Kaai... - spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. - No błagam... A poza tym pieniądze się zmarnują, jeśli wyjdziemy!
-Jakbyście nie mieli ich wystarczająco dużo kasy, żeby móc poświęcić te kilka jenów... - dalej polemizował Yutaka.
-Bożesz święty... Jakiś ty uparty! Zostań tu sobie, ale żebyś wiedział, że JA nigdzie się stą nie ruszam! Nie mam pojęcia gdzie masz zamiar spać, ale ja i Akira śpimy w łóżku! - krzyknąłem zbulwersowany. Chłopak już i tak sprawił, że całe moje podniecenie wyparowało. Sądząc po minie Reity, z niego chyba też. - Chodź Akiś! - uchyliłem przed nim rąbek kołdry.
Ani ja, ani on nie mieliśmy siły, żeby się przebierać. No trudno. A jeśli chodzi o Kaia, to mam go gdzieś. Niech sobie śpi na podłodze! Co on sobie wyobraża, żeby tak się zachowywać?!
Suzuki zgasił światło i ułożył się koło mnie. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnęliśmy.
(Z perspektywy Kaia)
Położyłem się na dywanie koło stolika, a swojej bluzy użyłem jako koc. Widziałem, że wkurzyłem chłopaków, ale nie mogłem zrobić nic innego! Musiałem jakoś zareagować na to, co miało się między nimi wydarzyć! Nie mogłem pozwolić, żeby sprawy między nimi zaszły za daleko... Od jutra będę ich od siebie oddalał... Choćbym miał zachowywać się jak największy dupek... Nie stracę mojego od lat ukochanego, na rzecz tego debila! Niby nie powinienem się tak o nim wypowiadać, bo to mój przyjaciel, ale chuj zabiera mi miłość mego życia! Jutro koniecznie muszę zacząć działać...
Oo, tak rzadko są rozdziały, że aż zapomniałam, że ten blog istnieje :c A szkoda, bo zapowiada się bardzo fajnie.
OdpowiedzUsuńJak to ''będzie ich oddalał''?! Uch, ja nigdy nie lubiłam Kaia w fanfickach! Zawsze jest takim sukinsynem, który rozdziela tą uroczą parkę. Jestem aż zła, bo to mój ulubiony paring (RxR).
Mam nadzieję, że rozdziały będą częściej, bo bardzo mnie ciekawi co ten kretyn wymyśli i czy oni będą razem~ Może Aoi pomoże?